Witam w dziewiątym odcinku Minecraft: Survival Nowości. Jako że wyszła już oficjalna wersja Minecraft 1.10, właśnie na niej buduję już mury mej doliny.*Gra/G
Niech się mury pną do góry #alokum #dom #kłaj #ekokłaj #dombezgazu #nieruchomości #nowedomy #rodzinneosiedle #rekuperacja #pompaciepła #ekodom
Jak się okazuje, nie jest to nazwa ostateczna obiektu, który w tym miejscu powstanie. Prasa została nawet zachęcona do ogłoszenia w przyszłości konkursu. Ta przyszłość – to dopiero za trzy lata: na wrzesień 2011 r. planuje się zakończenie budowy.
Budowa domu jednorodzinnego ściśle kojarzy się z murami. Słynne powiedzenie "niech się mury pną do góry" będzie nam towarzyszyć niemal od fundamentów, aż po dach. Paradoksalnie murowanie ścian zewnętrznych jest jednym z najszybciej postępujących etapów na placu budowy.
. W Sulęcinie trwa rozbudowa Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego. Do tzw. starego budynku dobudowywany jest nowy, z windą i wszystkimi udogodnieniami dla niepełnosprawnych. – Dzięki nowym pomieszczeniom zwiększy się także ilość miejsc w dotychczasowym budynku, a wyposażenie ich w nowoczesny sprzęt komputerowy, meble i pomoce dydaktyczne poprawi opiekę nad wychowankami – mówi dyrektor Ośrodka Danuta Malinowska: przygotowywana jest dokumentacja na ogłoszenie przetargu na wyposażenie placówki, której koszt rozbudowy szacowany jest na kwotę ponad 5 milionów złotych. Otwarcie Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Sulęcinie planowane jest 1 września tego roku.
Obie akcentowały budowlaną solidność, zatem pasują jako zwiastun niniejszego odcinka cyklu „Było, nie minęło”. Centrala Handlu Zagranicznego Budownictwa Budimex utworzona została pół wieku temu. Burzliwy rok 1968 to wręcz symbol siermiężnego socjalizmu z epoki towarzysza Władysława Gomułki. W odróżnieniu od wielu firm prezentowanych w naszym cyklu współczesna grupa Budimex nie dokopuje się do starszych korzeni. Wobec niepodległościowego stulecia jubileusz połówkowy wygląda skromnie, ale budowlany potentat ma godny dorobek. Poza tym jeden z jego najnowszych kontraktów, o którym wspomnimy na końcu, ma szczególną symbolikę związaną nie ze stuleciem, lecz z całym tysiącleciem dziejów Polski. Zarabiać za granicą, wydawać w kraju Ortodoksyjni władcy PRL zdawali sobie sprawę, że również socjalistyczna gospodarka planowa musi prowadzić handel zagraniczny. Wyklęte ideologicznie dewizy, na czele z dominującym dolarem amerykańskim, były po prostu konieczne dla funkcjonowania państwa. Zapóźniony technologicznie krajowy przemysł oferował jednak mało towarów o jakości wymaganej przez odbiorców zagranicznych. Wyjściem alternatywnym stał się handel polską pracą i usługami świadczonymi za granicą. Pod bardzo ścisłą kontrolą państwa zaczęto delegować do zagranicznych zleceń zarówno firmy, jak i pracowników. Taka była geneza utworzenia w 1968 r. Budimeksu. Idea eksportowania usług budowlanych wyprzedziła przejęcie w grudniu 1970 r. władzy przez towarzysza Edwarda Gierka i kredytowo-licencyjne otwarcie gospodarki PRL na świat. Zagraniczne budowy prowadzone były w bratnich państwach członkowskich Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej, a także w tzw. postępowych krajach Azji i Afryki. Eksperyment z Budimeksem okazał się na tyle obiecujący, że w 1971 r. utworzone zostało siostrzane Biuro Eksportu Budownictwa Komunikacyjnego Dromex. Szybko się bowiem okazało, że największym zainteresowaniem zleceniodawców cieszy się budowa dróg. Od tamtego czasu Budimex i Dromex szły w parze, w XXI wieku zaś nastąpiło ich stopienie instytucjonalne. Drogownictwo pozostaje ważnym sektorem tradycji i współczesności grupy Budimex. Budowy prowadzone były w różnych państwach, ale największe znaczenie miały wielomilionowe kontrakty w Iraku i Libii. Oba pustynne państwa arabskie, z ogromnymi potrzebami infrastrukturalnymi, dysponowały twardymi walutami z eksportu ropy naftowej. Rządzili nimi dyktatorzy, którzy jednak rozumieli konieczność postępu cywilizacyjnego. Zamachy stanu kalendarzowo zbiegły się z dziejami Budimeksu. W Iraku od 1968 r. rządził Ahmad Hasan al-Bakr, którego od 1979 r. zastąpił kuzyn Saddam Husajn. W Libii natomiast w 1969 r. zagarnął władzę Muammar Kadafi. Firmy z Polski okazały się bardziej konkurencyjne od zachodnich, bo były po prostu tańsze, chociaż jakość naszych budowlańców wcale nie była gorsza. Dla Budimeksu i Dromeksu zaś płatności w petrodolarach były niezwykle atrakcyjne i korzystne. Legendą PRL stały się zarobki delegowanych pracowników. Ze względu na sztucznie utrzymywane anomalie kursowe, wyjazd na kontrakt oznaczał finansowy awans do krajowej elity, umożliwiał w Polsce szybkie wybudowanie domu etc. Dlatego kolejka chętnych na intratne budowy była ogromna, ciemną stroną procesu rekrutacji stawał się nepotyzm i nierzadka korupcja. Z drugiej strony — jeśli ktoś już wyjechał, to solidnie pracował za prawdziwe pieniądze. Dawali zarobić, ale na końcu nie zapłacili Obaj wspomniani dyktatorzy, a zarazem wielcy zleceniodawcy robót budowlanych w ich państwach, po wojnach i krwawych rewolucjach skończyli nędznie — Saddam Husajn został powieszony w 2006 r., a Muammar Kadafi zastrzelony w 2011 r. Już wiele lat wcześniej, pod koniec XX wieku, po przemianach ustrojowych w Polsce i innych państwach naszego regionu, nastąpiło jednak pęknięcie i zerwanie kontraktów. Budimex i Dromex zwłaszcza z ogarniętego wojnami Iraku nie wyegzekwowały wielu zaległych milionów. Zamiast kasy pozostała satysfakcja, że np. strategiczna autostrada tranzytowa przez cały Irak, z dużym polskim wkładem, okazała się bardzo solidna i posłużyła wojskom amerykańskim podczas inwazji… Po przemianach ustrojowych losy Budimeksu były standardowe. Przekształcenia prawne i własnościowe dostosowywały państwową firmę do twardej rynkowej konkurencji. W 1992 r. nastąpiła jej komercjalizacja, czyli przekształcenie w spółkę akcyjną. W 1995 r. udanie zadebiutowała na Giełdzie Papierów Wartościowych, wartość akcji przekroczyła cenę emisyjną o 35 proc. Najważniejsza dla współczesnych losów firmy transakcja zawarta została w 2000 r. — inwestorem strategicznym Budimeksu została potężna hiszpańska grupa Ferrovial. W 2002 r. przejęty został Mostostal Kraków oraz powstała spółka Budimex Dromex, która na dalszym etapie konsolidacji grupy została w 2009 r. wchłonięta przez Budimex — tym samym nazwa Dromex po 38 latach funkcjonowania przeszła do historii. W 2011 r. Budimex znalazł się w giełdowym indeksie Respect, obejmującym spółki najbardziej odpowiedzialne. Skonsolidowana grupa, zatrudniająca obecnie 8,2 tys. pracowników, podzielona jest na segment budowlany, deweloperski oraz prowadzący pozostałą działalność. Udział Budimexu w międzynarodowej grupie Ferrovial wynosi zaś 12 proc. Drogi, koleje, dworce, mosty — wszystko W tym roku Budimex otrzymał jubileuszowy tytuł „Tego, który zmienia polski przemysł”. Biorąc pod uwagę liczbę realizacji przemysłowych powstałych na przestrzeni 50 lat — rzeczywiście zmienia. Od przemian ustrojowych naturalnym trendem stał się zwrot Budimeksu ku zamówieniom z kraju (wszak socjalistyczna premia kursowa przestała istnieć). Również naturalnym zjawiskiem jest różnorodność sektorów — doświadczenie i potencjał Budimeksu umożliwia realizację każdej inwestycji, czy to kubaturowej, czy komunikacyjnej. Z okazji 50-lecia istnienia firma zestawiła swoją listę TOP 50. Kilka pozycji z niej wypada skrótowo wymienić. Za najbardziej prestiżową budowę półwiecza Budimeksu można uznać nietypowe zamówienie prywatne — sanktuarium maryjne w Licheniu Starym koło Konina. Monumentalna, pięcionawowa bazylika, z wieżą wysokości ponad 140 m, jest największym kościołem w Polsce, ósmym w Europie i dwunastym na świecie. Budimex wznosił ją przez dekadę 1994-2004, obiekt nieukończony poświęcił w 1999 r. papież Jan Paweł II. Oprócz ogromnej kubatury niecodzienność inwestycji polegała na sposobie finansowania „co łaska”, czyli z datków pielgrzymów. Podczas podpisywania umowy i całej budowy Budimex nie miał zatem gwarancji budżetowych, ale zatorów płatniczych nie odczuwał… Drugą imponującą budowlą z tej samej półki jest sanktuarium w krakowskich Łagiewnikach, które wzniósł Mostostal Kraków, należący do grupy Budimex. Spośród wielu innych obiektów kubaturowych znane są stadiony sportowe w Lublinie i Gdyni, terminale lotnicze w Gdańsku i Lublinie, odnowione dworce w Przemyślu i Wrocławiu. Hale biznesowe na liście osiągnięć Budimeksu reprezentują zakłady Polpharma w Starogardzie Gdańskim i Polmlek w Lidzbarku Warmińskim. Bardzo efektowne jest strategiczne centrum Polskich Sieci Elektroenergetycznych w podwarszawskim Konstancinie. Bogata jest również lista infrastrukturalna. Za jej dziekana uznajmy Pomorską Kolej Metropolitalną, zapewniającą dojazd z Gdańska do portu lotniczego im. Lecha Wałęsy. Trudno uwierzyć, ale to pierwsza dwutorowa linia z przystankami, zbudowana w Polsce od zera, licząc od epoki towarzysza Edwarda Gierka. Budimex wraz z Ferrovialem zbudował także pod Kwidzynem nowoczesny most na Wiśle, z układem nośnym EPB (extradosed prestressed bridge). Łączy on ideę mostu podwieszanego i belkowego sprężonego, dzięki czemu jest tańszy od zwykłego wantowego, ponieważ pylony nośne są znacznie niższe. Na zakończenie — zapowiedziane na wstępie jedno z najnowszych zamówień, które ma szczególną symbolikę. Budimex rozpoczął budowę potężnej siedziby Muzeum Historii Polski, ma ją ukończyć w lutym 2021 r. Gmach powstaje w kompleksie warszawskiej Cytadeli, równolegle do Wisły. Trudno uniknąć refleksji — oto firma, która z definicji powstała jako podmiot gospodarki PRL-owskiej i na samym początku budowała efektowny wieżowiec Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej w Moskwie, po pół wieku wznosi sztandarowe muzeum patriotyczne wewnątrz złowrogiej carskiej twierdzy, zbudowanej nie dla obrony Warszawy, lecz w celu rozstrzelania miasta z armat, gdyby wybuchło kolejne powstanie. Historia bywa przewrotna… &
czwartek, 03 luty 2022 11:07 Dział: Końskie Wydrukuj Email Media Niech się mury pną do góry. Już widać halę widowiskową w Końskich Hala widowiskowa w Końskich rośnie w oczach. Zimowa aura nie przeszkadza wykonawcy w planowych pracach. Włodarze gminy podkreślają, że wykonawca to solidna firma, która jeszcze nie zawiodła. Zaledwie kilka miesięcy temu wbito pierwszą łopatę pod budowę długo wyczekiwanej hali widowiskowej, która powstaje przy nowej siedzibie Miejsko Gminnego Domu Kultury w Końskich, a już dzisiaj wyraźnie widać skalę wykonanych robót. Gminie, która jest inwestorem, zależy by hala była nowoczesna i funkcjonalna. Mają się tam odbywać koncerty, ale także scena i zaplecze przewidziane są do tego, by wystawiać sztuki teatralne. Powstanie również sala kinowa, której w Końskich od dawna nie ma. Hala widowiskowa będzie miała powierzchnię użytkową około 1300 metrów kwadratowych na dwóch piętrach.
W pięknym mieście Wrocławiu na Placu Wolności, niedaleko Opery, jest już duża dziura w ziemi. Ogrodzona. Na ogrodzeniu szumny napis: Narodowe Forum Muzyki. Jak się okazuje, nie jest to nazwa ostateczna obiektu, który w tym miejscu powstanie. Prasa została nawet zachęcona do ogłoszenia w przyszłości konkursu. Ta przyszłość – to dopiero za trzy lata: na wrzesień 2011 r. planuje się zakończenie budowy. Prezydent Rafał Dutkiewicz obiecał po pierwsze, że jeżeli dotacja unijna zostanie przycięta, to będzie się starał dołożyć z miejskiej kasy, a po drugie – że nie będzie się oszczędzało na jakości materiałów; co najwyżej nie ze wszystkim zdąży się na czas, np. z wystrojem którejś z sal czy z organami, które mają być w tej największej. Wizualizacje sal koncertowych i głównego foyer pokazywano dziś we wrocławskim Ratuszu. Założeniem jest kontrast z pobliskim, tradycyjnym i ozdobnym gmachem Opery: tu będzie nowocześnie, dwudziestopierwszowiecznie. Największa sala na 1800 osób, kameralna na 180-200, jeszcze w podziemiach dwie sale prób, które również mogą być używane na koncerty i imprezy (jedna na 300, druga na 200 osób). Ma tu być wykonywana muzyka bardzo różna, sale mogą być też wynajmowane w celach kongresowych. Pytanie, czy te sale, zwłaszcza największą, na koncertach da się zapełnić. Powstanie obecnego, niewygodnego gmachu Filharmonii Wrocławskiej (nowy ma być jej docelową siedzibą) z dość paskudną i niedużą salą koncertową zainicjował 40 lat temu jeszcze Andrzej Markowski jako rozwiązanie prowizoryczne; wiadomo, że prowizorki w tym kraju żyją najdłużej. Ale i tę salę w sezonie niełatwo zapełnić. Choć Wrocław jest jednym z najbardziej umuzycznionych miast w Polsce – na koncertach festiwalu Wratislavia Cantans zawsze są tłumy. Ale te koncerty najczęściej są w kościołach. Obecny szef artystyczny Paul McCreesh chce wprowadzić koncerty symfoniczne do nowego centrum, kiedy zostanie wybudowane. Miasto ma na szczęście świadomość, że nowa sala musi być dla kogoś. Mają więc tu działać specjalne programy edukacji muzycznej; będzie też więcej klas muzycznych we Wrocławiu. Mnie się jeszcze marzy, żeby w nowym centrum od czasu do czasu pojawiała się impreza podobna do Szalonych Dni Muzyki w Nantes (które zresztą co roku poprzedzane są cyklem zajęć edukacyjnych w mieście i okolicy), tylko potrzeba jeszcze takiego menedżera-wizjonera, jakim jest twórca i szef nantejskiej imprezy, Rene Martin. W Polsce powstaje jeszcze w tym czasie druga duża sala: Opera i Filharmonia Podlaska (zwana też szumnie Europejskim Centrum Sztuki) w Białymstoku. Ten gmach ma powstać wcześniej – już w przyszłym roku. Ministerstwo Kultury deklaruje swoje wsparcie. Sala ma być tak sprytnie wybudowana, żeby można było dzielić widownię; w swoim maksymalnym wymiarze ma mieścić 1000 osób (wynajmy na kongresy również są przewidziane). To będzie pierwsza opera na Ścianie Wschodniej (ma działać najprawdopodobniej na zasadzie impresaryjnej, bez stałego zespołu). Tymczasem ma już ona wielu wrogów. Pytają: dlaczego i po co komu opera, czy nie ma ważniejszych spraw, szkoda pieniędzy, no i w ogóle jest za duża. Zamierzam się tam wybrać i wybadać teren, ale myślę, że i tam bardzo szybko trzeba zadecydować o rozwoju muzycznej edukacji. I przeprowadzić to sensownie. No bo inaczej – faktycznie, dla kogo to?
niech się mury pną do góry